Jest git.
Drugi dzień w pracy i co nieco mogę już powiedzieć.
Śmigam rano na 9 do 11. Potem luka, której nie umiem jeszcze wydajnie wykorzystać,ale po tygodniu już powinienem wiedzieć ile mam wolnego czasu,a ile wyjdzie samego spania;)
Druga zmiana w fabryce zaczyna się o 17 i trwa do 21. Jak się wraca jest już rzecz jasna ciemno,ale za to jak rześko i przyjemnie. Gdyby nie "poranne" wstawanie spokojnie można by się przestawić na tryb nocny.
A studenci? W sumie bezproblemowi. Grupy 9, 21, i 15 osobowe. Generalnie spore,ale wiedziałem to już wcześniej.
Cześć z nich współpracuje, pozostałych trzeba ciągnąć za język.
Najważniejsza jest atmosfera, zrelaksowana i bez napięcia. Mnóstwo młodej kadry (lwia część to te zgrabne,młode, lokalne przedstawicielki lepszej części Meksyku...psia krew;P).
Póki co ( i mam nadzieję,że już tak zostanie) nie mam powodów do marudzenia. Git:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz