Nadszedł weekend, czas zmienić otoczenie. Sandra, ja i Maciek pojechaliśmy do jej wujka, który obecnie pracuje na uniwersytecie w Chamuli, małej miejscowości w pobliżu wulkanów oraz miasta Puebla.
Było wesoło, było sporo tequili oraz jeszcze więcej jedzenia. Generalnie dużo czasu spędziliśmy na biesiadowaniu;)
Cholula jest znana z gigantycznej piramidy, na szczycie której konkwistadorzy zbudowali kościół i to nie byle jaki bo raz,że z pięknym widokiem na okolice to istotnym religijnie. Znajduje się w nim Dziewica,która leczy ( w moim własnym tłumaczeniu) w oryginalne brzmi lepiej- Virgen de los remedios. Do tego można zobaczyć sto odmiennych sukienek,którymi jest przydziewana ( podczas naszej wizyty ich nie było i nie udało nam się ustalić co się z nimi stało. Sanktuarium jest malutkie jednak urokliwe i warto dreptać na sam szczyt piramidy.
Potem przetransportowaliśmy się do Puebli z swoimi kolonialnymi budynkami, zadbanymi ulicami oraz pełnymi życia parkami. Jedno z ładniejszych miast w całym Meksyku. Lista by wyglądała mniej więcej tak: Guanajuato, Taxco, San Cristobal de Las Casas, Puebla, Morelia, Oaxaca, gdzieś dalej Queretaro,ale to bardziej na siłę.
Weekend minął bardzo szybko,ale po tłocznym i jednak szarym DF, Puebla wraz z Chamulą to raj na ziemi;)
Sanktuarium na szczycie piramidy
widok na okolicę
Jeden z placów Choluli
Ulice Puebli
Kolonialne budynki
Kopuły imponującej katedry w Puebla
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz