niedziela, 25 grudnia 2011

Polska

Zimno, chłodno, wieje, mokro jakoś,ale przede wszystkim ciemno! Dookoła mrok, szarość i ciemnota. Gdyby chodziło o tą ludową to jeszcze mały pikuś,a tu słońce przegrywa walkę z czarna stroną mocy i w rezultacie gdy człowiek wstaje od razu jakoś 20% energii do życia mniej, zanim zje wielkie świąteczne śniadanie, podrapie się po głowie i poślepi w monitor już noc,a raczej zmrok.

Niby rok,a wiele się nie zmieniło. Tutaj remont, tam nowy sklep, miasto stoi jak stało. Może to lepiej. Nie ma się przeczucia,że przepadło coś istotnego i dużo się straciło. Wydawałoby się,że wyjechałem parę tygodni temu. Też było chłodno, mokro i zimowo.

Przewrotną ciekawostką jest to,że najbardziej doskwiera brak ludzi. Tych tam daleko, za wielką wodą, chowającymi się w cieniu przed prażącą żółtą tarczą. A przecież już zaraz, za moment spotkam wszystkich tych co znam od dawien dawna. Rodzina już wyściskana, niektórzy podrośli, wydorośleli, schudli czy wyłysieli. Są, w pełnym składzie, to najważniejsze. Reszta, sukcesywnie, dzień po dniu, weekend po weekendzie, piwo po piwie opowie co u nich, dodam co u mnie i tak powoli zanurzę się w rzeczywistość. Jedynie po głowie kołatają się ci, z którymi codziennie witałem się w pracy, chodziłem na tacos, trzymałem za rękę..

Dziwna ta cała melancholia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz