Mapa jest, trasa też,napęd zmieniony, rower w kartonowym pudle już spakowany i gotowy do transportu. Najgorzej go będzie targać na lotnisko,ale jakoś to będzie. Pierwsza doświadczenia z przewożeniem dwóch kółek samolotem, mam nadzieję,że nie ostatnie chociaż powoli skłaniam się ku teorii,że w rowerową podróż powinno się ruszać spod domu.
31.01 lot z Poznania do Barcelony. W stolicy Katalonii dwa lub trzy dni. Będę w gościnie więc za bardzo nie chcę się naprzykrzać. Następnie pociąg lub autobus do Malagi gdzie przygarnia mnie pod dach kolejny dobry człek tym razem z Polski:)
Dalej już rowerem ku Algeciras do Ceuty przez Tangier, wybrzeżem na południe zahaczając o Meknes i zatrzymując się na chwilę w Rabacie. Wybrzeże, Marakesz, i w dół przez Saharę Zachodnią do Mauretanii. Na miejscu jest parę miejsc do zobaczenia,ale o tym napiszę już później i nieco dokładniej jak będę w tamtych okolicach:)
A z powrotem? Do Maroka pewnie lokalnym transportem bo ma wiać w twarz i będzie monotonnie zwłaszcza,że trasę uatrakcyjnić ciężko. Oby do Maroka pod wschód kraju zapowiada się arcyciekawie.
Co z tego wyjdzie się okażę w przeciągu najbliższych tygodni:)
Zarys trasy wygląda tak: /">ogólny plan
A będziesz uzupełniał bloga? Ciężko teraz stwierdzić. Nie mam zamiaru dokumentować każdego etapu w czasie trwania podróży,ale na pewno raz na jakiś czas go uaktualnię. Jak ktoś ma jednak ochotę to zapraszam:)
Opis poszczególnych etapów, byłby ciekawy- a nawet bardzo...
OdpowiedzUsuńPowodzenia...
Może właśnie ta wyprawa, będzie ciekawsza niż ta do Indii???.
OdpowiedzUsuńNie ma tego złego...