Zihuatanejo
A tam? Pacyfik!
Oh yeah. W koncu. Plaze, slonce, i upal ( ten byl juz wczesniej:P)
Male miasteczko, w ktorym jeszcze mniej sie dzieje. Jednak podobalo sie.
Sa plaze, rafa, lagoden fale i generalnie po to sie tam jedzie.
Minus taki,ze do dobrych plaz trzeba dotrzec motorowka. Utrudnienie, jednak niewielkie, koszt rowniez ( 40 posos w dwie strony, czyli 4 dolary).
Byla rafa- tak, taka malutka rafa, po ktorej mozna sobie nawet chodzic przy odplywie. Zapewne nie jest super ekologicznie poprawne,ale inna rzecz,ze rafa niemal wyrasta z plazy i nie da sie w nia nie wejsc. Zyjatek tam od groma. I kolorowych i ladnych i tych brzydszych i kapke niebezpiecznych ( kolorowy waz wodny, jadowity,ale...martwy chociaz ciagle cieply hehe), murena, langusty, kraby i wszelakie male kolorowe rybki.
A odnosnie papu? Byla maczeta. Taka wielka torilla, z serem, miesem i sosami, na ktorej widok ludzie robia dziwne miny:)
Galeria: https://picasaweb.google.com/RafalCzy/Mexico9Zihuo#
galeria zihuo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz