wtorek, 4 października 2011

Papa

Dzień jak co dzień, może poza faktem,że za oknem wyjątkowo jak na poranki nieco kapało na głowę. Później się rzecz jasna rozpogodziło;)jednak moment niepogody przywołał wspomnienia ostatniej jesieni co podobno aktualnie w Polsce króluje i złoci na lewo i prawo. Tutaj owej zmiany pory roku nie odczuję aczkolwiek nie mówię tego z żalem. O ile za paredziesiąt dni będę już kraju ukochanego kartofla i taka wizja wydaję się całkiem błoga to jednak przyzwyczajony do Chiapaneckiej aury mróz da mi się mocno w kość, a nie daj Zeusie przykuje mnie na kilka dni do poduszki, czosnku, kołdry i wiernego towarzysza niedoli, gluta.
Tymczasem w Tuxtli, co nieco się ochłodziło i jest nadzieja,że za tydzień max trzy pogoda będzie wręcz idealna. Takie typowe nasze lato:) Im u nas chłodniej tym w Meksyku bez zmian. Niedolę zsyłki łatwiej jednak znosić w słoneczniej aurze hehe

Ale nie ja nie o tym.

Dzień jak co dzień,dochodzę do głównej ulicy, a tam policja, barierki, ludzie się tłoczą, wojsko rozkłada. Prezydent jedzie?

Ostatnio takie ilości mundurów widziałem w czasie Dnia Niepodległości w DF. Jak na Tuxtlę to zjawisko niecodzienne. Dlaczego?

Zagadkę wyjaśnili dopiero studenci, spóźniający się parę minut więcej niż zwykle właśnie za sprawą owych utrudnień na drodze. Główna ulica miasta była zablokowana w więcej niz w połowie, a to za sprawą papieża. Polskiego!

Relikwie Jana Pawła II przywędrowały na południe Meksyku i odwiedzą jeszcze parę innych miast w okolicy. Fiolka z krwią, figurka oraz część garderoby jechała busem,a w koło wolno sunęli wierni. Jak na przygotowania i ilość porządkowych to przybyła ich raptem grupka. Z drugiej strony godzina dość wczesna ( pochód widziałem już w drodze do domu) jak i obserwowałem całe zajście raptem kilka minut.

O!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz