środa, 18 lipca 2012
Garnki lepią
Weekend jak to ostatnio bywa poza Tuxtlą i tym razem niemal już standardowo po raz kolejny padło na San Cristobal de Las Casas, czyli jakby ktoś nie kojarzył, niewielką, urokliwie usytuowaną w górach ( 2100 mnpm) miejscowość, pełną wszelakich narodowości, kultur, smaków i kolorów. Każdy kto przyjeżdża do Chiapas lub jest tu tylko tranzytem w 99,9% zahacza o SCDLS. Chłodny jak na Meksyk klimat, piękne okolice i bujne życie pod każdym względem zatrzymuje ludzi na dłużej i lwia część obcokrajowców osiedla się na stałe prowadząc hostele, pensjonaty, restauracje, agencje turystyczne czy księgarnie.
Ostatnio zdjęć było mało,a wręcz wcale, to tym razem będzie sporo pstryków z drogi, ręki itepe czyli wszystko do czego przyzwyczaiłem się trochę już tutaj siedząc,a co dla innych może być nowe, nieznane i może nawet ciekawe:>
A dlaczego garnki lepią? Gdyż, aż, ponieważ w niedzielę wybraliśmy się na krótką wycieczkę do jeszcze mniejszej miejscowości, gdzie od praprapradziada, podobno, w ten sam niezmienny sposób tworzą najróżniejsze przedmioty z gliny. A robią to w rękach i bez koła i wychodzi im to naprawdę ładnie. A zwie się ona Amatenango.
Chatka Cinthi i meksykowóz. W niedzielę pogoda idealna, słonecznie i bardzo przejrzyście.
Buen Viaje czyli kolejna wioska po drodze.
Gołąbki
Prosiak się pasie
Przebijamy się przez główną ulicę miasta.
Mało kolorowa wieś
I jesteśmy. Cinthia, Brenda, Ruben.
Można wybrać wersję kolorową lub pomazać według własnego widzimisię, wybrałem opcję numer dwa,z tym że kto inny ma się zająć malowaniem;) Skarbonka pancernikowa ( te okrągłe w środku jest w trakcie aktu twórczego;p)
2
Kurki, gąski, jaguary, pawie i inne ćwirki. Dla mnie bomba.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz