środa, 1 sierpnia 2012

Rowerowo- Vicente Guerrero

Nie osobistość,a miejscowość na południu Tuxtli. Domniemam,że jakąś funkcję jednak w swoim życiu spełnił skoro wiosce przybrano jego imię i nazwisko jednak nic więcej mi na ten temat nie wiadomo.

Od razu mówię, będzie bezpłciowo. Ani nie nabiłem kilometrów, ani nic nadzwyczajnego nie widziałem. Ot przejażdżka w dotąd nieznane tym razem południowe rejony.



Na początku jest ciężko. Raptem 31 stopni jednak odczuwalnych aż dziesięć więcej. Do tego początkowe kwadranse to jazda w górę.

Największa atrakcja tego dnia. Wąż. Mały i martwy ( do dziś nie widziałem żadnego na wolności,a jest tego podobno mnóstwo) za to dość ładnie ubarwiony i ja bym tak rzekł,że jadowity;)
Ładne widoki, góry w oddali,a i trochę chłodniej i wietrzniej
Podmiejskie osiedle Real del Bosque i w tle góra do zaliczenia następnym razem:)
Na lewo Tuxtla ( niewidoczna),a na prawo płaskowyż

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz