poniedziałek, 18 lutego 2013

trzy kropki

Luty już. Jeszcze niedawno serek wiejski jadłem,pierogi ruskie i to te jedyne słuszne czyli babcine, na mrok zimowy narzekałem, kota za ogon ciągnąłem. Zaraz marzec i przerwa wielkanocna to się może gdzieś uda wyskoczyć na parę dni, gdzieś dalej.

Co tam u mnie? W porządku generalnie.

Na rowerze jeżdzę, do pracy chodzę, czasem coś do pancernika ( skarbonki) wrzucę. Rower już nawet nie jest jeden,a są dwa. W sumie góral ma koleżankę bo kolarzówka dotarła niemal cało i szczęśliwie. Niemal, ponieważ dostało się mostkowi z czym w miarę sprawnie się uporałem, no i hakowi przerzutki( 99%,że był już taki wcześniej czyli tak czy siak do wymiany) z czym zachodu wynikło nieco więcej bo trzeba było nowy wyrobić,a że to taki puzel to trzeba poprawiać, piłować, skrobać. Ma być na dniach w każdym bądź razie. A no i nocne środy zainicjowałem. Pierwsza wypadła nieźle, mam nadzieję,że co każdy środek tygodnia uda się mrokiem na rower wyskoczyć.

Poza tym? Motor mam. Nie rower, a motor. W sumie taka pierdziawka,ale z czterema biegami i sprzęgłem i do miasta jak znalazł. Więcej niż 65km/h nie pojadę i mi z tym dobrze bo nerki to jednak przydatne organy są. Niemal mi nie gaśnie pod górę i coraz śmielej pomykam w korkach ( największa zaleta poza parkowaniem gdzie popadnie) więc postęp jest. Powolutku, powolutku, toż to dopiero 200km licznik wskazuje. A bo na maszynę nową padło jako,że rynek wtórny ubogi, albo rakieta za dziesiąt tysięcy,ale dziesiąt tysięcy przebiegu. Teraz przydałoby się prawko lokalne wyrobić, ubezpieczyć no i bagażnik/ pudło zamontować. Przy okazji pedałowe dwa kółka spłacam, oponę w nich trzeba zmienić, szosę z serwisu odebrać, na wielkanoc odłożyć...wydawać na co mam:)

A w pracy jakoś lżej. Zajęcia te same co w zeszłym semestrze to materiały te same używać, tak samo jak i testy i projekty więc czasu więcej, zwłaszcza,że kończę o całkiem przyzwoitej 18stej.

Pierwsze kroki



Niedzielne popołudnie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz