czwartek, 2 lutego 2012
Barcelona
Rower dolecial w komplecie i dobrym stanie. Reszta bagazu tez wiec mozna go bylo pozniej zlozyc co poszlo calkiem sprawnie. Niemal caly dzien czekania na lotnisku w Poznaniu uplynal calkiem szybko. Po czesci z racji przeczytania od deski do deski kilku gazet i paredziesiecu stron,ale rowniez za sprawa towarzyszy podrozy, ktore bo mowa o dwoch niewiastach i to jeszcze z tego samego rocznika lecialy rowniez tam gdzie ja. W samolocie siedzilismy razem we troje wiec na ziemii hiszpanskiej znalezlismy sie niemal blyskawicznie. Milo sie gawedzilo, potem po przylocie posiedzielismy chwile razem ( ja skladalem rower) po czym kazdy rozjechal sie w swoje strony.
Trasa z lotniska poszla calkiem gladko. Jedzie sie non stop w linii prostej wiec zgubic sie trudno. Adres noclegu juz nieco bardziej problematyczny,ale w koncu i to nawet o przyzwoitej porze dach nad glowa byl:)
A Barcelona?
Pierwszego dnia bylo mokro i nieprzyjemnie. Na dodatek, przygotowany na temperatury rzedu 14 stopni, lekko zmarzlem jako,ze front zimowy ze wschodu zbil slup rteci o polowe. Dzis czyli dnia drugiego, rowniez chlodnawo,ale za to sucho i ´niemal` slonecznie.
Miasto sprostalo oczekiwaniom i od razu chce sie w nim zamieszkiac. Cudna architektura, morze, multum atrakcji i jeszcze wiecej malutkich knajpek i barow. Narodowosci nie sposob zliczyc,ale jest kolorwowo i wielokulturowo. Turysci przeplataja sie z lokalsami i ciezko odroznic przyjezdnych od prawdziwych Katalonczykow ( poza aparatami rzecz jasna).
Centrum to platanina ciasnych i zadbanych uliczek jakie wprost uwielbiam i doprawdy nie wiem ile sie w nich razy pogubilem. Popoludniu juz na rowerze robilem to samo tylko w skali calego miasta. Minus dwoch kolek jest taki,ze nawet lewdo sie toczac jedzie sie za szybko i czasem trzeba wracac lub stanac zeby poogladac cos dokladniej:)
Jutro rano pociagiem do Valenci. MIala byc Malaga,ale jest problem z rowerem. Trzeba by brac kuszetke i to tlyko dla siebie co w rezultacie wyniosloby 180 euro. Kosmiczna kwota jak dla mnie wiec turlam sie regionalnym za 25€:) Potem sie zobaczy. Moze kawalek na poludnie innym regionalnym badz jako,ze mam gaz ( 4 butle,a az 4 poniewaz nie bylo duzych) wykorzystam rower. Generalnie dwie opcje sa okej, jeno chcialem skorzystac z mozliwosci noclegu o Maladzkich? mieszkancow, a tym trzeba podac orientacyjny czas przyjazdu;)
Tyle
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Barcelona ma swój niepowtarzalny urok.Byłem kilka lat temu.
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia w dalszej drodze.
W Lublinie dziś - 24 stopnie.
A więc Maroko! Na pewno będziesz zadowolony.
OdpowiedzUsuńPowiedz, gdzie w Barcelonie kupiłeś gaz?
@alladyn- brr zimno; tutaj za wiatrem po poludniu ,oze i 24 by bylo hehe
OdpowiedzUsuń@Pawel- www.balmat.es niedaleko metra universidad. Primus 230g 5;5 euro.
Niby z Decqthlonie powinny byc;ale nigdzie oprocz ich strony nie ma