Po nieco nerwowej lecz co najwazniejsze udanej i bezproblemowej przeprawie promowej przez Morze Srodziemne, nadszedl czas na poznanie docelowych ziem.
Obecnie jestem w Rabacie, z ktorego jutro ruszam wybrzezem na poludnie, kierujac sie pozniej w kierunku Marakeszu. Co ciekawe, temperatury nieco nizsze niz na poludni Hiszpanii, zwlaszcza nad ranem gdzie po wyjsciu z namiotu wszystko pokrywa szron. Na szczescie raptem po dwoch godzinach slonce robi swoje i trzeba sie systematycznie pozbywac kolejnych warstw ubran. Geba czerwona, reszta ciala jak byla biala taka dalej pozostala;P Moze to nieco smiesznie wygladac,ale poczekamy na rozwoj wydarzen hehe
Padl tez pierwszy tysiac i organizm przyzwyczail sie do regularnego krecenia. Przed samym Rabatem krajbraz sie zmienil i to na minus. Wczesniejsze pogorki z licznymi zakretami i malowniczymi poletkami zamienil sie w monotonna rownine, pojawil sie waitr wraz z smierdzacymi ciezarowkami. Mimo obranego kierunku na kilkumilionowe miasto trasa powinna byc lepsza bo krajowka leci bokiem,a ja pedalowal bede nitka przy samym morzu.
Ciekawym doswiadczeniem byl widok opatulaonych tubylcow w czapki i zimowe kurtki za to w....klapkach, na dodatek czasem bez skarpetek. Twardzi sa, trzeba im to przyznaa:)
PS: Dzisiejszy post zawdzieczamy boskiej klawiaturze "QWERTY" posiadanej przez Fahda, Marokanczyka u ktorego przbywam w stolicy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz