czwartek, 9 lutego 2012

Tuz przy Afryce

Bo w Maladze a to doprawdy niedaleko.

Plan trzeba było nieco zmodyfikować. Dojazd na południe Hiszpanii z rowerem jest problematyczny. Linia Alsa (autokarowa) jako jedyna ma regularne połączenia chociażby z Malagą. Cena 80euro do tego 10euro za rower plus 10euro za jego spakowanie w przypadku braku kakrtonu jak to miało u mnie miejsce gdyż ten został wyrzucony na lotnisku w Barcelonie tuż po przylocie i złożeniu roweru.

Zamiast prosto do Malagi pojechałem pociągiem do Valenci gdzie spędziłem noc w hostelu przy okazji zwiedzając na dwóch kółkach miasto. Bardzo sympatyczna starówka, jest co oglądać i gdzie pójść. Potem pociągiem do Murcia i tam już rowerem jechałem ku południu. Generalnie połączen kolejowych z samym południem jest mało. Andaluzja pod tym względem to pustkowie. Co więcej, osobie podróżującej z rowerem pasują tylko regionalne pociągi ( AVE czyli szybka kolej odpada),a do tego nie każdy z nich ma miejsce na rower ( a tych można przewieźć trzy).

Tak czy inaczej, pociągi nowe, zadbane i przyjazne podróżnym. Do tego widoki na mojej trasie były przednie i pozwoliły poznać nieco lepiej nieznaną do tej pory Hiszpanię,a przynajmniej jej wybrzeże.

Średnia z pierwszych kilku dni nie powala, mimo,że dziennie udało się dokręcić tą setkę. Wiatr, nasz ukochany niewidoczny kolega potrafi uprzykrzyć oglądanie najpiękniejszych klifów, plaż i okolic jeśli mowa o pokonywaniu trasy z siodełka. Czasem milkł,a czasem pomagał ( bardzo rzadko:P) jednak jestem w Maladze. Przerwa dwudniowa, czyli odpoczynek dla 4 liter i nóg wskazana. Konieczny jest również rzut oka specjalisty bo z roweru a dokładnie z jego środka, bo pewnie chodzi o suport, dochodzą niepokojące trzaski. Nowy jest, mam nadzieję,że kwestia dokręcenia i obędzie się bez kosztowniejszych interwencji.

Poza tym git. Temperatury około 15 stopni, masa słonca i powoli powoli powstaje rowerowa forma,która się bardzo przyda przez najbliższe setki kilometrów. Dziś nieco sucho i dziennikowo dziennikarsko bym rzekł,ale weny brak,żeby posilić się na refleksje czy ciekawsze sprawozdanie. Za parę dni Afryka ( raptem jej czubek,ale zawsze) i pewnie mniej kręcenia,a więcej zwiedzania, zatrzymywania i wyciągania aparatu z sakwy:)

1 komentarz:

  1. A w Lublinie dzisiaj /niedziela 12 lutego - 20 .Dobrze, że uciekłeś z tego bieguna zimna.
    Przyjemnego pedałowania...

    OdpowiedzUsuń