czwartek, 23 lutego 2012

Marakesz

Glosno, tloczno, ruchliwie

wszedzie te przeklete smierdziawki motorynki, w kazdy zaulek sie wcisna

kobry,weze, zebracy, czerwien i mocne slonce

tani i przepyszny sok z pomaranczy, codziennie; dwa; a co

oszukuja jak moga, naciagaja, zle reszte wydaja

zgraje turystow, zewszad; roznie ubrani, roznie zwiedzajacy

piekna architkektura,klimat i mieszanka kultur

ciasne uliczki, mrok i uryna

kudlate koty,glowy koz, slimaki za 2zlote

dlugi sen, tani hostel, dlugie pogawedki z ludzmi

tak 3 dzien

czas ruszac

w gory

takie prawdziwe

moze krotki postoj pod jednym z osniezonych szczytow, jakas wycieczka piesza; kto wie

milion mysli

w glowie meksyk


a trzeba nakupic tunczyka, ryzu i grochu

dobrze jest......

:)

2 komentarze:

  1. Cześć Rafał! Pozdrowienia od ekipy Welocypedów! My juz zakończyliśmy naszą wyprawę. Tęskno za marokańskim słońcem, choć Polska powitała nas piękną wiosenną pogodą.
    Dojechałeś tego dnia, kiedy się spotkaliśmy, do Sagory?
    Mam nadzieję, że uda nam się podzielić wrażeniami.
    Tymczasem bezpoiecznej, obfitej w lekkostrawne smaczki podróży.
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,hej!

    chetnie przejrze Wasza relacje i zdjecia po powrocie, ten juz niedlugo bo za rowno dwa tygodnie..

    Do Zagory dotarlem,ale tylko dzieki podwozce pick-upem tuz po zachodzie slonca. Inaczej bym nie dotarl-troche jeszze brakowalo;)

    Milego!

    pa

    OdpowiedzUsuń