Glosno, tloczno, ruchliwie
wszedzie te przeklete smierdziawki motorynki, w kazdy zaulek sie wcisna
kobry,weze, zebracy, czerwien i mocne slonce
tani i przepyszny sok z pomaranczy, codziennie; dwa; a co
oszukuja jak moga, naciagaja, zle reszte wydaja
zgraje turystow, zewszad; roznie ubrani, roznie zwiedzajacy
piekna architkektura,klimat i mieszanka kultur
ciasne uliczki, mrok i uryna
kudlate koty,glowy koz, slimaki za 2zlote
dlugi sen, tani hostel, dlugie pogawedki z ludzmi
tak 3 dzien
czas ruszac
w gory
takie prawdziwe
moze krotki postoj pod jednym z osniezonych szczytow, jakas wycieczka piesza; kto wie
milion mysli
w glowie meksyk
a trzeba nakupic tunczyka, ryzu i grochu
dobrze jest......
:)
Cześć Rafał! Pozdrowienia od ekipy Welocypedów! My juz zakończyliśmy naszą wyprawę. Tęskno za marokańskim słońcem, choć Polska powitała nas piękną wiosenną pogodą.
OdpowiedzUsuńDojechałeś tego dnia, kiedy się spotkaliśmy, do Sagory?
Mam nadzieję, że uda nam się podzielić wrażeniami.
Tymczasem bezpoiecznej, obfitej w lekkostrawne smaczki podróży.
Ewa
Hej,hej!
OdpowiedzUsuńchetnie przejrze Wasza relacje i zdjecia po powrocie, ten juz niedlugo bo za rowno dwa tygodnie..
Do Zagory dotarlem,ale tylko dzieki podwozce pick-upem tuz po zachodzie slonca. Inaczej bym nie dotarl-troche jeszze brakowalo;)
Milego!
pa