piątek, 27 maja 2011

Cisza..pusto..kurz i ..

..stare posty bo życie zwolniło drastycznie i mimo,że na nudę nie narzekam to w codzienne czynności wkradła się monotonia. Niekoniecznie rutyna czy oklepany harmonogram jednak zdjęć nowych za bardzo nie dostarczę jako że jedyny dzień to sobotnie popołudnie ( w niedziele pustki,a w środku tygodnia żarówka),a i tak w owy dzionek robi się co innego.

Póki co z planowanych niedzielnych wojaży wyszło mało,a dokładniej to wyszło nic:P Wprawdzie w najbliższy łikend będę odkurzał swoje rajdowe umiejętności unikająć używania lewej nogi w automacie szefowej, lecz daleko temu zamierzonym wycieczkom.Wiary nie tracę, zwiedzać co jest jedynie trzeba lokomocję dopracować;)

Odnośnie przemieszczania się to napomnę,że był nieco nierealny plan przetransportowania maszyny dwókołowej do ziemi meksykańskiej i mimo,że był bardzo blisko zrealizowania to niestety upadł. Zabrakło...25cm.

Nasza Poczta Polska przyjmie wbrew pozorom na swoje barki wiele, a przynajmniej więcej niż ta lokalna, która ogranicza wymiar każdej paczki do 105cm. Rower ze zmienionym na tą okazję ogumieniem, objuczony niezbędnymi duperelami, zapakowany przez panów serwisantów w pudło, czeka sobie na...w sumie nie wiem na co bo opcji wysyłkowych zbytnio nie ma. Wprawdzie cena też wzrosła,ale najgorsze jest to,że pudło dla meksykańskich przewożników paczkowych jest za duże i już. Zostaje DHL ( raptem 4000pln), UPS ( lepiej bo 1300pln) czy FedEx ( coś koło 2700pln), czyli jak widać bida z nędzą.

Łudzę się jeszcze,że upoluję coś na czymś da się pojechać dalej na ichniejszym allegro czy z drugiej ręki,a cały szpej wyprawowy ( sakwy, karimata,bagażnik,namiot, gacie, kuchenka,itepe itede) doszłoby listonoszem jako,że zajęłoby mniej niż stary telewizor,ale...pewnie się tylko łudzę:)

Tak czy inaczej na większe transakcje muszę jeszcze popracować,a druga sprawa,że lokalny rynek rowerowy jest różnorodny niczym Radawski klub Donizjon.

Tyle:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz