poniedziałek, 2 maja 2011

Piraci

Nie, nie drogowi. Przeżyję:)

Tacy wirtualni, w tym na przykład ja:P.

Piractwo w Meksyku nabiera nieco innego znaczenia,dzięki genialnemu prawu zezwalającemu na ściąganie z internatu co się tylko da pod warunkiem,że nie będziesz się tym dzielił, sprzedawał, zarabiał itepe. Ścigać tu mają kogo i najwidoczniej zdali sobie sprawę,że pukanie do mieszkań Alejandrów i Juanit sensu większego nie ma.
Ja sobie z tego skrzętnie korzystam i powoli, powoli zapełniam dysk. Wiele się nie zmienia bo nieprzepastna skarbnica empetrójek w wirtualnej przestrzeni jest zbyt kusząca,ale teraz odpalam utorrenta z lekkim sercem i wzdechnięciem za Polandią:)

Piractwo z wyżej wymienionych powodów istnieje i wyrasta codziennie na każdym krawężniku, targu,a nawet sklepie.

Najnowsze filmy z okładką w cenie 20 pesos ( 2$) lub 3sztuki za 50 pesos są ogólnodostępne, tak samo jak muzyka i gry wideo. Co ciekawe salony gier( dość popularne- niemal tak samo jak kafejki internetowe) mają konsole przerobione i zhakowane, co by nie przepłacać i uzupełniać kolekcje o nowe, pirackie rzecz jasna tytuły:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz