czwartek, 5 kwietnia 2012

Notaki z Maroka- Marokańskie rowery


Spanachane i zakurzone. Stare i z drugiej ręki, nowych jak na lekarstwo, można by rzec,że ich nie ma. Kolebiące się koła, łyse opony,podarte siodełka. Ledwo jeżdżą ,ale suną przed siebie. Starzy, młodzi, kobiety oraz dzieci,wszyscy na maszynach o różnych kolorach i geometriach, gdzieś jadą.

Rowery są wszędzie, tak samo jak i serwisy. Dość dziwne,że nie korzysta się z nich częściejmimo,że te wydają się zupełnie zapełnione sprzętem. Rower zadbany służy dłużej i nie mówię o pedantycznym polerowaniu szprych czy ponad częstym oliwieniem łańcucha. Hamulce, które mimo energetycznego ściskania klamek ledwo działają, przerzutki które kiedyś ułatwiały jazdę pod górę i koła które lekko się toczyły.

A może to chodzi o inny stosunek do zużycia sprzętu? Ważne,że jeździ i póki nie odpada czy wręcz uniemożliwia jazdy, rower uważa się za sprawny? Może..

Co ciekawe, nikt ich nie zapina,nie zabezpiecza, nie zerka nerwowo kiedy przechodzeń z ciekawieniem przystaje przy nim na dłużej niż chwilę.

Ulubiony środek transportu biedoty, jednak w większych miastach można zauważyć młodych, dobrze ubranych ludzi jadących do pracy czy na uczelnię. Głównie królują śmierdzące motorowery, jednak prostota dwóch kółek zdaję się przemawiać do coraz większej rzeszy Marokańczyków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz