czwartek, 5 kwietnia 2012

Notatki z Maroka- Marokańczycy

Siedzą godzinami nad czajnikiem herbtaty i nie robią przy tym nic. Patrzą się, myslą, nie nudzą się wcale. Czas płynie wolno swoim tempem. Czasem przyjdzie ktoś znajomy, czasem pozdrowi się kogoś na ulicy. Podrapią się po stopie. Na tych klapki bądź sandały czy też innego rodzaju okrycie nożne. Oryginalne i jedyne prawdziwe to zółte i skórzane. Do nich często skarpetki. Polak nazwałby je ciapami. Pstrokate, białe, dziurawe czy też w wersji topless. Można w nich chodzić do meczetu, na kawę, do sąsiedniej wsi czy jeździć motorowerem. Stopy się wietrzy. Nosząc owe ciapy rzeczą oczywistą i powszechnie akceptowaną jest eksponowanie ich w kawiarniach czy innych miejscach publicznych. Zdrowo, podobno,a już na pewno przyjemnie.

Raz z ciekawości postanowiłem siedzieć w kafejce tak długo jak robią to lokalni, lecz po godzinie dałem sobie spokój, podczas gdy większość bywalców dalej pozostawała przy stolikach.
Generalnie czas jest zupełnie inaczej postrzegany niż w Polsce czy uogólniając na północ od Maroka. Docenia się nicnierobienie i nie ma musu wykorzystywania go do robienia czegoś konstruktywnego. Sporo się czeka czy to na transport czy w kolejce jednak bez stresu i bez nerwów. Bus przyjedzie kiedy przyjedzie. To nic,że powinien już być. Przyczyną opóźnienia może być wszystko, korek, wypadek, pogawędka z innym kierowcą. Chcesz gdzieś dojechać to nie masz wyboru,w końcu cię zabierze. Dobrze to jak i źle.

Przykładowo, nie wiem dlaczego nikt nie wpadł na pomysł,że siedząc przy herbacie i obserwując niemal zerowy ruch na ulicy, można sobie poczytać gazetę. Nie mówie o książkach,a o zwykłej dziennej, może nawet plotkarskiego pokroju prasie. Wykluczam nieumiejętność czytania bo Koran zna każdy,a gazeta może być po arabsku. Może być problem z jej dystrybucją na prowincję, jednak w miastach również mało kto czyta prasę. Najwyraźniej uznawane jest to za stratę czasu:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz