piątek, 18 marca 2011

DHL

Krotko

Przed przyjazdem do Meksyku musialem sie zmiescic w limicie bagazu narzuconym przez linie lotniczne. Wprawdzie lot atlantycki, linie nie typu krzaklot to jednak szalu nie bylo i za bardzo poszalec z rzeczami nie moglismy.

Najwiekszym zaskoczeniem byla pogoda. Bo wg wielu prognoz noca bywalo ok 5stopni,a przeciez to w momencie wylotu byl bardzo cieply zimowy dzien. Na dno plecaka poszedl cos a la sweter i lekka kurtka, ktore szybko okazaly sie bezuzyteczne.

No,a teraz przed wyruszeniem ku poludniu, znowu trzeba bylo sie zmagac z kilogrammi. Musielismy przetransportowac caly dobytek, ktory z przyplywem dni rosl w kilogramy, a to dodatkowa koszula, majtki, krawat, ksiazka itepe.

W plecaak na droge przydaloby sie zabrac niezbedne minimum ( a i tak mam za duzo, standard),ale co by dojsc do finalu opowiastki wszystko wyslalismy DHL,em. Inna opcja bylo zabranie ze soba wszystkiego,ale ten scenariusz odpadl szybciej niz go wymyslelismy. Opcja numer 2, pojechac na lekko i wrocic do Guadalajary bo wszystkie rzeczy. Raz,ze strata czasu na dluga i niepotzebna podroz,a dwa,ze dosc drogo bo bilet nawet jesli za jedna osoba do badz co badz 1500 kilometrowy.

Padlo na DHL. Mialo byc ok 30kg. W sumie dobilo do 52kg... Paczka bedzie odebrana przez kuriera i wyslana do siedziby DHL w Chiapas. Ile? Drogo, za drogo. Powiem,ze mozna by wyslac kilka duuuzych lodowek. Ale coz, za bardzo nie bylo jak. Jedyne co bym zmienil to dorzucil kilka zbednych rzeczy z mojego obecnie uzywanego plecaka( ten rowniez rosnie w kilogramy;P)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz