wtorek, 22 marca 2011

Ku poludniu odc 5

Zihuatanejo

A tam? Pacyfik!

Oh yeah. W koncu. Plaze, slonce, i upal ( ten byl juz wczesniej:P)

Male miasteczko, w ktorym jeszcze mniej sie dzieje. Jednak podobalo sie.

Sa plaze, rafa, lagoden fale i generalnie po to sie tam jedzie.

Minus taki,ze do dobrych plaz trzeba dotrzec motorowka. Utrudnienie, jednak niewielkie, koszt rowniez ( 40 posos w dwie strony, czyli 4 dolary).

Byla rafa- tak, taka malutka rafa, po ktorej mozna sobie nawet chodzic przy odplywie. Zapewne nie jest super ekologicznie poprawne,ale inna rzecz,ze rafa niemal wyrasta z plazy i nie da sie w nia nie wejsc. Zyjatek tam od groma. I kolorowych i ladnych i tych brzydszych i kapke niebezpiecznych ( kolorowy waz wodny, jadowity,ale...martwy chociaz ciagle cieply hehe), murena, langusty, kraby i wszelakie male kolorowe rybki.

A odnosnie papu? Byla maczeta. Taka wielka torilla, z serem, miesem i sosami, na ktorej widok ludzie robia dziwne miny:)

Galeria: https://picasaweb.google.com/RafalCzy/Mexico9Zihuo#
galeria zihuo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz