piątek, 18 marca 2011

Ku poludniu odc 3

Queretaro

Samo Queretaro nie bylo niczym rewelacyjnym. Jedyna czescia godna uwagi jest stare miasto, kolonialne, dosc rozlazle i pelne ciasnych uliczek, ktore uwielbiam. I tyle.

Tak naprawde caly post mozna by poswiecic dwojce couchsurfererow,ktorzy zgodzili sie nas przyjac pod swoj mikroskopijny dach. Eunice i Jonathan to mlodzi swierzo poslubieni Meksykanie,ktorzy mieszkaja w nowo wybudowanym osiedlu na przedmiesciach miasta. Osiedle robi przygnebiajace wrazenie. Jest spore i sklada sie z identycznych domkow, ulozonych rzedami sciana w sciane. Niby kolorowe, niby schludne,ale nieco przerazajace. Wszystko takie same,wszystko wielkosci garazu i co wiecej wszystko podobno bardzo drogie. Co jest rzecza mocno zaskakujaca bo w Meksyku ( no moze poza centrum) nikt i metry2 sie nie martwi. Powierzchnie sa wielkie i nawet sklepy typu wszystko za 2zl sa spore. Na dole mieszkaja rodzice Eunice,a na gorze jest jeden pokoj i lazienka,a w nim bylo nas czworo:) Domek jest slicznie wykonczony, w sumie to jeszcze nie do konca, jest w nim duzo swiatla, tylko taki tyci tyci, mniejszy niz kawalerka. Tak czy inaczej, bylo bardzo fajnie.

Nasza dwojka jest nietypowa jak na ludzi z MX poniewaz postanowili wybrac sie na wycieczke do Europy. I to nie byle jaka wycieczke. Sprzedali samochod, psa i lodowke i spedzili pol roku przemierzajac stolice Europy. Co w tym dziwnego? Otoz to,ze nikt z wczesniej poznanych lokalsow nie wyrazal najmniejszej checi wystawienia nosa poza swoj kraj, moze z wyjatkiem Gringolandii czyli USA i Kanady. Meksykanie nie podrozuja! Amryke Lacinska traktuja jak gorszych braci i odnosze wrazenie,ze nimi gardza,a Stany, ktorym maja wiele za zle i ktore sa nieco delikatnym tematem, przyciagaja i sa bardzo silnym magnesem dla przecietnego wyjadacza tortilli. Taki maly kontrast. Mam nadzieje,ze przez najblizszych kilka tygodni czy miesiecy okaze sie,ze takich ludzi jest duzo wiecej,lecz poki co wedlug mnie ( rzecz jasna) tak to wlasnie wyglada.


Dzieki Eunice i Jonathanowi mielismy okazje lepiej poznac miasto, sprobowac lokalnego przysmaku- gordita ( sredniak;P) i odwiedzic malo turystyczne zakatki. Bylo super. Dzieki!

A zdjecia? Hmm.. mialy byc i beda. Jednak zgranie ich prosto z aparatu mozna porownac z poszukiwanami lokalnej przedstawicielki plci lepsiejszej o smuklej sylwetce i moim wzroscie:P Wcale takiej nie szukam i jestem w miare ukontentowany tym co kraj ma do zaoferowania,ale...zdjec nie ma.

A ZDJECIA SA TUTAJ: http://tinyurl.com/4rrddg8

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz