piątek, 30 września 2011

Wakacyjne retrospekcje- Rio Lagartos czyli Pelikany

Z Valladoid udało nam się skoczyć na północ Jukatanu,żeby pooglądać mokradła oraz różowe pelikany. W hostelu spotkaliśmy dwie Meksykanki z Monterrey, doktorki, którą odbywają na południu roczny staż zanim otrzymają upragniony tytuł i dyplom. Dołączył też inny Meksykanin, tym razem z DF. Jest architektem i mieszka dosłownie w dżungli. Dojechać tam jak nie ma,ale jemu się podoba,zwłaszcza,że pracuje przy budowie osiedla domków

A jedzie -+ tak ;)

Nieco padało,ale na szczęście przeszło i powoli robiło się coraz przejrzyściej. Trzeba było się trochę potargować o cenę łódki,ale w ostatecznym rozrachunku padło na cenę jakiej się spodziewaliśmy.

Doktorki:)

Potwór z bagien
Ptactwo ( wcale nie tak liczne jakby się można tego spodziewać)
Lecznicze błotko. Zaleca się stosować jedynie na twarz,ale jak widać...:)
Pelikany
Nieco bliżej
Czaplopodbnecos
Szybko jedziemy nawet
Pelikan


Lupita

Połów

Yntelygent

Wycieczka się całkiem udała,mimo,że oczekiwaliśmy nieco więcej. Nie było ruchu, więc ptactwo wystraszyć się nie powinno. Jeden krokodyl, kilka grup ptaków, dziesiątki zamiast setek różowych od jedzenia krewetek pelikanów wypadło jakoś blado. Pewnie po prostu mieliśmy pecha, bo tereny piękne, moczadła się ciągną po obydwu stronach, wszędzie zielono i nieco egzotycznie,a na koniec nawet już słóńce wychodziło.

Najgorsza w całym dniu była smażona ryba,która nie dość,że przywędrowała na stół po niemal godzine,a dwa że mimo bliskości do morza była beznadziejna.

O! Takie francuskie z nas pieski;P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz